Jak powstał “Kościochrupek”

Gdy tylko pierwsze egzemplarze „Kościochrupka” wyjadą z drukarni, „Julka i Szpulka” stanie się oficjalnie serią książek dla dzieci. Najpierw miała być tylko jedna opowieść detektywistyczna o złości, ale w trakcie pisania szybko odkryłam, że mam więcej pomysłów i że tworzenie serii będzie o wiele bardziej ekscytujące!

W końcu mam dwa cudowne źródła inspiracji – Dorkę i Wincenta – i na co dzień borykam się z rozmaitymi sprawami do rozplątania w relacjach rodzic – dziecko. Uznałam więc, że nie warto kończyć tylko na jednej przygodzie i że Julka i Szpulka powinna rozwikłać niejedno śledztwo.

Pomysł

Pomysł na „Kościochrupka” narodził się zaraz po napisaniu „Sprawy zaginięcia Lulu”. Wzięłam wtedy kartkę i długopis i zaczęłam wymyślać tytuły serii. Same tytuły. Zdawałoby się, że robię odwrotnie niż być powinno. Teoretycznie najpierw powinna być historia, a tytuł stworzyć na samym końcu. Cóż. Kto powiedział, że nie można zacząć od tytułów? A więc mam rozpisanych ponad 20 tytułów i do nich tworzę wstępną fabułę oraz (bardzo prosty) zarys historii.

„Kościochrupek” spodobał mi się najbardziej spośród wszystkich wymyślonych nazw. Od razu wiedziałam, że to jest to! Zabrałam się więc za pisanie zaraz po premierze pierwszej książki. Wtedy wiedziałam tylko, jaka fabuła będzie pasowała do tego tytułu. O tym, że będzie to książka o strachu, zdecydowałam później, gdy miałam pewność, że książka detektywistyczna o emocjach Wam się podoba. Póki co nie zdradzam Wam fabuły, byście mieli dobrą i zaskakującą zabawę. Mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie sporo zwierzaków, śladów, tropów i zadań. Mam nadzieję, że nie przesadziłam z ich nadmiarem. Najwyżej dacie mi prztyczka w nos i przy następnej książce się poprawię 😉

STRACH

To drugie uczucie, zaraz po złości, z którym musimy się wszyscy mierzyć na co dzień, nasze dzieci także. Okoliczności, w jakich obecnie żyjemy intensyfikują zarówno strach, jak i złość. Boimy się o naszą przyszłość, niektórzy boją się o swoje zdrowie, inni niepokoją się o stratę pracy, a jeszcze inni o kondycję psychiczną dzieci w wyniku zdalnej nauki. Wszystko razem to ogromne obciążenie, które sprawia, że jesteśmy zirytowani, a nawet sfrustrowani. Strach i złość są często ze sobą powiązane i uczucia te kojarzą się zwykle z czymś nieprzyjemnym.

Niemniej jednak strach jest potrzebny – to swego rodzaju nasz wewnętrzny zawór bezpieczeństwa, który uruchamia się wtedy, kiedy powinniśmy na coś zwrócić uwagę, kiedy powinniśmy być ostrożni. Włączają się wówczas określone reakcje, czasem ostrożność, innym razem paniczna ucieczka albo odwrotnie – strach nas paraliżuje lub zmusza do działania, na przykład obrony. Z różnymi lękami zmierzymy się jeszcze podczas Akcji Śledczej Julki i Szpulki, tymczasem dzieci będą mogły rozpoznawać strach dzięki Julce i Szpulce.

W „Kościochrupku” Mali Detektywi poznają różne jego oblicza. I choć nie jest to powiedziane wprost, odnajdą też sposoby na radzenie sobie z różnymi lękami, bo wraz z rozwojem śledztwa dowiedzą się, że to, co wydaje się straszne, wcale takim być nie musi, wystarczy odrobina wnikliwości oraz chęć poszukiwania odpowiedzi. Mam nadzieję, że Mali Detektywi sami rozszyfrują śledztwo, jak i sposoby radzenia sobie z lękiem, a Wy drodzy rodzice będziecie mieli okazję do rozmowy o tym uczuciu w formie lektury i zabawy jednocześnie.

Śledztwo

Zatem wraz z dziećmi będziecie tropić strach, ale będziecie też rozplątywać zagadkę. Julka i Szpulka odkryją, że nie zawsze jest tak, jak to sobie zakładaliśmy. Dowiedzą się także, a wraz z nimi Wasze dzieci, że aby dociec prawdy, trzeba zadawać pytania i poszukiwać na nie odpowiedzi, że potrzeba do tego zarówno wnikliwości, jak i cierpliwości. Swoją drogą częstą przyczyną lęku są założenia i niewiedza. Dopiero, gdy zbadamy i poznamy daną rzecz, przestajemy się jej bać. Wspólnie będziecie mogli odkrywać te prawdy w trakcie śledztwa.

Samodzielność

Oczywiście nie zabraknie też zadań dla Małych Detektywów. To w końcu ma być aktywna zabawa z książką, co jest założeniem całej serii o Julce i Szpulce. Jestem przekonana, że takie zadania pozytywnie wpływają na rozwój dzieci i zachęcą je do czytania książek w przyszłości. Chcę pokazać dzieciom, że czytanie wcale nie jest nudnym zajęciem, może być atrakcyjne i wielowymiarowe. I jak zawsze poprowadzę Małego Czytelnika przez fabułę tak, by samodzielnie rozplątał śledztwo. Dzięki temu poczuje, że jest samodzielnym i ważnym człowiekiem, choć małym. Chcę by dziecko, samodzielnie rozplątując śledztwo poczuło, że ma moc sprawczą. Wierzę, że dzięki temu poczuje się dowartościowane, a przez to bardziej pewne siebie.

Ponadto zostawiłam, jak zawsze, miejsce na błędy. Bo każdy może się pomylić lub uważać inaczej, więc pozwalam też dzieciom na swobodę (chociaż niech tutaj ją mają!).  Dlatego nie ma klucza odpowiedzi do zadań w książce. Każde dziecko odpowiada na wskazówki – pytania zgodnie z własnymi przekonaniami czy spostrzeżeniami. Może porównywać ślady bez komentowania, czy to, co wybierze jest właściwe, czy nie. Może samodzielnie wybierać tropy i za każdym razem nieco inaczej (choć w bardzo prosty sposób) przeprowadzić śledztwo. Podczas lektury może także typować podejrzanych według własnego uznania. Tutaj nie ma złych odpowiedzi. A fabuła książki i tak poprowadzi Małego Czytelnika do rozwiązania śledztwa.

Na końcu książki będzie też mapa, którą zamieszczę także do pobrania na stronie julkaszpulka.pl, by dzieci miały możliwość wykonania zadań wielokrotnie, podobnie jak w przypadku portretu pamięciowego Lulu. Jeśli dzieci będą chciały malować po mapie jeszcze raz, będą miały taką możliwość! Wszystko po to, aby dzieci czuły się samodzielne i nie zrażały się, gdy im coś nie wyjdzie.

Jestem przekonana, że samodzielność stanowi fundament w budowaniu pewności siebie, a pewność siebie sprawia, że jesteśmy bardziej stabilni emocjonalnie i chętniej stawiamy czoła wyzwaniom, jesteśmy otwarci na rozwiązania problemów i bardziej pomysłowi. Pewni siebie, lepiej czujemy się sami ze sobą.

Zabawa

Tyle kulisy powstania książki i idee, ale w gruncie rzeczy chodzi też o dobrą zabawę! A zabawa w śledztwo to wymagająca, ale jakże rozwijająca i ciekawa forma zabawy. Kończę więc julkoszpulkową maksymą:

Bawcie się mądrze!

PS. Jeśli moje mądralińskie wynurzenia Ci się spodobały, zostaw komentarz i udostępnij ten wpis znajomym.

PPS. Jeśli moje mądralińskie wnurzenia Ci się nie spodobały, zostaw komentarz i nie udostępniaj tego wpisu znajomym ; )

Nowy audiobook Julka i Szpulka Wróbel, który ćwierkał za dużo

Podziel się:

Poprzedni wpis
Malowanie ciemności
Następny wpis
Kościochrupek – zagadki

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Proszę wprowadzić prawidłowy adres email.