Jak rozbroić złość?

Dwóch podstawowych umiejętności nie uczy się dzieci albo robi się to rzadko: zarządzania finansami i zarządzania emocjami (niestety nadal częściej się je neguje niż nad nimi pracuje). Całe szczęście to się powoli zmienia.

W przypadku zarządzania finansami, dzięki działalności takim osobom, jak Michał Szafrański (książka „Finansowy ninja”), czy Marcin Iwuć („Finansowa twierdza”) mamy większą świadomość, jak w ogóle podejść do pieniędzy i ich oszczędzania lub pomnażania. Jednak nie o finansach, ale o uczuciach tu mowa. Chociaż jedno i drugie ma na siebie duży wpływ. Często kupujemy pod wpływem emocji, jak i stan naszych finansów wpływa na nasze uczucia i to, jak się zachowujemy.

Emocjonalna bomba

Ba! Emocje wpływają na nasze decyzje w życiu prywatnym i zawodowym. Jeśli będziemy uczyć dzieci od najmłodszych lat, jak akceptować uczucia i jak je odpowiednio wyrażać, będzie im łatwiej dokonywać właściwych wyborów w dorosłym życiu. Przecież nam, rodzicom, zależy, aby dzieci podejmowały ważne decyzje racjonalnie, w przemyślany sposób, a nie pod wpływem impulsu.

Dlaczego więc ignorujemy emocje, nie akceptujemy własnych uczuć, nie mówiąc o zdobywaniu wiedzy na temat pracy nad naszą emocjonalnością? Co więcej, jako rodzice wymagamy od naszych dzieci opanowania, nie złoszczenia się, zaniechania płaczu, szybkiego uspokojenia się, nie krzyczenia, czasem zbyt głośnego śmiania się. Nieświadomie zamykamy dziecku przestrzeń do uświadamiania własnych uczuć, akceptowania ich i pracy nad nimi. Wpędzamy je w ten sam kołowrotek, w który sami zostaliśmy zapędzeni będąc dziećmi.  Zachowujemy się tak, jak się tego nauczyliśmy, poprzez obserwację najpierw swoich rodziców, potem rówieśników, a także nauczycieli. Dziecko przecież to czysta karta, na której zapisane są nie tyle jego doświadczenia, co doświadczenia innych. Nie potrafiąc opanować własnych emocji, łatwo ulegając złości, uczymy dzieci złych nawyków i  nieodpowiednich reakcji.

Zakładam, że większość z nas, którzy są teraz rodzicami, nie była uczona, jak regulować swoje emocje ani w jaki sposób je wyrażać. Najczęściej jako dzieci słyszeliśmy frazy, czy raczej emo-frazesy: „Po co się tak smucisz?”, „Przestań płakać!”, „Nie wolno tak się złościć.” Najczęściej na tym edukacja na temat emocji się kończyła. I jak, no jak, pytam, my, jako dorośli już ludzie mamy uczyć dzieci samoregulacji?

Jedyne wyjście z tej sytuacji to uczyć się razem z nimi. Jestem przekonana, że wspólna nauka jeszcze bardziej Was do siebie zbliży i utrwali, szczególnie w dzieciach, dobre nawyki, a i Ty poznasz techniki radzenia sobie np. ze złością. Co prawda, ekspresja uczuć jest też kwestią indywidualną i zależy nie tylko od nawyków nabranych w dzieciństwie, ale też od naszego charakteru. Niemniej jednak, niezależnie od wieku, można nad nią pracować.

Dlaczego konstruujemy bombę?

Złość to, mówiąc w bardzo dużym uproszczeniu, reakcja naszego mózgu na zagrożenie. Wówczas układ nerwowy odcina racjonalne myślenie, a pozwala dominować instynktom. Wówczas nie panujemy nad naszymi odruchami, sięgamy do wyrobionych nawyków i wzorców – powtarzamy utarty w podświadomości schemat. Doprawdy trudno z tym walczyć, a jednak warto próbować. Wystarczy poznać techniki.

Dzieci stawiają rodziców wielokrotnie w trudnych sytuacjach, obnażają nas, nasze wady i zalety. Czujemy się wówczas źle, często bezradnie, a to właśnie wywołuje poczucie zagrożenia, a w konsekwencji złość. Nikt przecież nie lubi być obnażany, a dzieci to robią nieświadomie, bezwiednie, często i do tego z miłości. Dla nich świat to składowa ogromnej ilości tajemnic do odkrycia. Dopiero uczą się reguł społecznych, zasad, właściwego zachowania, więc testują, sprawdzają, popełniają mnóstwo błędów celowo lub zupełnie przypadkiem, a rodzic jako mentor i przewodnik często wobec nadmiaru tych odkryć i błędów zwyczajnie i niejednokrotnie polegnie. Bezsilność stwarza poczucie zagrożenia dla naszego jestestwa i bezpieczeństwa, a także pewności siebie, że jako rodzic powinien sobie dać radę ze wszystkim, a to po pierwsze jest niemożliwe wiedzieć wszystko i ze wszystkim sobie radzić, a po drugie po prostu wkurza. Więc mózg robi switch-off – wyłącza racjonalne klapki w głowie, luzuje hamulce i odpala emocjonalną bombę.

Emocjonalna bomba zwykle przejawia się agresją – od trzaskania drzwiami, ciskania przedmiotami i bicie, po obrażanie, wyśmiewanie i przekleństwa. Nasza złość się uzewnętrznia i jest poza kontrolą i krzywdzi osoby, które znalazły się najbliżej pola rażenia.

Może być też wyrażaniem ukierunkowanym do wewnątrz – wówczas siebie stawiamy w złym świetle, mamy poczucie beznadziejności, nie lubimy siebie, co może prowadzić do niskiej samooceny. Nasza niekontrolowana złość krzywdzi nas samych.

Niewłaściwe wyrażanie złości może być tez bierne – poprzez izolowanie się od innych lub od problemu. Wtedy upieramy się, robimy na przekór, jesteśmy sarkastyczni.

Jak Ty reagujesz na złość? Jak się wtedy czujesz? A może reagujesz w różny sposób, w zależności od sytuacji i tego, na kogo lub na co się złościsz. Niezależnie od tego, jak się złościsz, możesz pracować nad swoimi reakcjami.

Znajdź zapalnik

Samoregulacja, czy self-regulation to umiejętność określenia swoich emocji, odkrycia ich przyczyny. Dopiero, gdy zastanowisz się nad tym, dlaczego czujesz złość, możesz skupić się nad odpowiednim wyrażaniem emocji. Trochę, jak w pracy detektywa. Odnalezienie przyczyn uczucia jest jak poszukiwanie tropów. Trzeba prześledzić krok po kroku, co się stało, że poczuliśmy złość, strach, czy smutek.

Często złość pojawia się, kiedy napotykamy jakąś trudność i nie wiemy, jak sobie z nią poradzić. Nikt nie lubi problemów. Można ich unikać, ale i tak prędzej czy później jakiś się pojawi. Pierwsza nasza reakcja to właśnie złość. “Bosssz. Znowu coś trzeba załatwić, o czymś rozmawiać, wyjaśniać. Trzeba będzie ruszyć cztery litery i coś z tym zrobić. A tu serial na Netflixie czeka, kawa niedopita, no świętego spokoju nie ma”. Ano nie ma. Takie życie, że trzeba sobie radzić z problemami. Przy dzieciach mamy na głowie nie tylko swoje własne prywatne lub służbowe, ale także dzieci. To przyczynek do frustracji na co dzień.

Im szybciej pogodzimy się z tym, że problemy w życiu pojawiają się nader często, tym lepiej dla nas. Im szybciej nabierzemy pewności, że sobie poradzimy, tym mniej sfrustrowani z tego powodu będziemy. A jeśli do tego będziemy uczyć dzieci, jak samodzielnie mogą rozwiązywać problemy, tym one same nie będą odczuwać z tego powodu frustracji i nabiorą pewności siebie. Będzie też mniej okazji do złości. Warto zatem traktować uczucia jak tropy, które nas doprowadzą do rozwiązania naszych problemów. Niewiele czasem trzeba i chęci i czasu, by wypracować rozwiązanie.

Jak rozbroić złość?

Wyraź jasno swoje uczucia. Najlepiej powiedzieć sobie na głos „Jestem zła”, „Jestem wściekły”, „Jestem zdenerwowana”, „Jestem wkurzony, na maksa jestem wkurzony!”. Nazwanie swoich uczuć to krok milowy do samoregulacji. Najgorzej jeśli sami przed sobą udajemy, że nie czujemy tego, co czujemy. Pułapka, w którą wpadliśmy jako dzieci, by nie wyrażać swoich uczuć, by je tłumić, sprawia, że czujemy się jeszcze gorzej. Nazwanie uczucia, swojego stanu emocjonalnego, to krok do akceptacji tego, że mamy prawo tak się czuć. MAMY PRAWO CZUĆ ZŁOŚĆ. I to nic złego ją czuć.

Jeśli to samo przekażesz swojemu dziecku, że ma prawo czuć złość, bo nie potrafiło zdjąć czegoś z półki, ma prawo płakać, kiedy zgubi swoją ulubioną maskotkę, ma prawo się smucić, kiedy musi opuścić plac zabaw. Wtedy łatwiej będzie mu zidentyfikować, nazwać i zaakceptować swoje uczucia, by potem je prawidłowo wyrażać.

Poszukaj przyczyn. Przeprowadź śledztwo zadając sobie pytania, dlaczego poczułaś się zła, jak się czułaś przedtem, jaka sytuacja sprawiła, że zaczęłaś się złościć. Zrozumienie sytuacji pozwoli Ci na kontrolę sytuacji. Pojawi się empatia i wyrozumiałość dla samego siebie. Jest wtedy duża szansa, że nie przekroczysz granicy, gdzie złość przeradza się w agresję.

Skoncentruj się na swoich potrzebach lub potrzebach innych. Skieruj energię na dociekanie i zadawanie pytań. Z jakiego powodu dzieci zachowały się niewłaściwie, z jakiego powodu to mnie zdenerwowało, co mogłam zrobić, a co mogę zrobić teraz. Dociekanie, próba zrozumienia przyczyn złości to nic innego jak zracjonalizowanie uczucia. Przekucie energii w coś pozytywnego, budującego.

Wyluzuj. Czasami głupi żart lub zabawna sytuacja sprawi, że złość z nas ulatuje. Warto mieć techniki rozładowywania złości w ten sposób. Ja udaje, że jestem Mamozaurem Rexem, gdy czuje, że moja granica cierpliwości jest tuż pod stopami. Czasami odpalam głośno muzę, by nie słuchać krzyków dzieci, które mnie drażnią. Ile ludzi, tyle technik. Najlepiej szukaj własnych.

Jeśli jesteś subskrybentem julkaszpulka.pl otrzymasz w dzisiejszym newsletterze mini e-book “Jak rozbroić złość, czyli poradnik saperski dla rodziców”, który jest uzupełnieniem niniejszego artykułu. Jeśli chcesz go otrzymać bezpłatnie, zapisz się na newsletter.

Polecam też słuchowisko dla dzieci “Lemoniada” – jest też o złości rodzica i jej rozładowywaniu.

Lemoniada

Polecam Ci też książkę “Jak przestać walczyć z dzieckiem”, czyli o pozytywnej przerwie – sposobie na wyciszenie i samoregulacji Pozytywnej Dyscypliny. Znajdziesz ją w naszym sklepie.

Jak przestać walczyć z dzieckiem

Napisz, co myślisz o moim tekście. A może chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami. Napisz do mnie na kontakt@julkaszpulka.pl lub zostaw komentarz.

Napracowałam się zdobywając wiedzę na temat złości i podczas tworzenia “Poradnika saperskiego dla rodziców”. Będzie dla mnie ogromnym wsparciem, jeśli podzielisz się tym wpisem z innymi. Buźka!

 

Nowy audiobook Julka i Szpulka Wróbel, który ćwierkał za dużo

Podziel się:

Poprzedni wpis
#DzieciInspirują vol.1 raport
Następny wpis
WYNIKI Konkursu “List – zagadka do Św. Mikołaja”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Proszę wprowadzić prawidłowy adres email.