Kolejny wybuch złości. Tym razem udało się zrobić unik, by nie dostać nogą w twarz. Chwila przerwy i kolejny atak. W zasadzie nie wiem, o co poszło tym razem. Pal licho o powód. Najważniejsze teraz są uniki.
Atak!
Młoda zupełnie nie panuje nad swoim ciałem, jest tak wściekła! Wierzga bez opamiętania rękami i nogami na boki. Pilnuję, żeby nie spadła z kanapy, żeby nie zrobiła sobie krzywdy i jednocześnie robię uniki, by nie dostać rozszalałą nogą lub ręką. Ile tym razem będzie to trwać? – pytam się w myślach i staram się utrzymać swoje nerwy na wodzy. To nie pierwszy taki wybuch, więc już jestem przyzwyczajona, jednak nadal czuję się poirytowana, pomimo wiedzy, że główną przyczyną tak rozszalałej złości są ADHD i zaburzenia SI. Przyczyną, bo punktem zapalnym było zdaje się wyrzucenie do kosza opakowania po płatkach, które właśnie się skończyły. Albo to, że do miski wsypało się zaledwie kilkanaście płatków. A może bezpośrednią przyczyną był głód? Dziś obiad w przedszkolu ponoć nie trafił w gusta córki.
Zaciskam zęby i czekam. Zaraz chyba zacznę liczyć do dziesięciu, bo czuję, że hamulce już mi puszczają. Nie odzywam się. Wiem, że gdy zacznę coś mówić, gdy zapytam z jakiego powodu jest tak wściekła albo jeśli spróbuję odwrócić uwagę, czeka mnie kolejny wybuch i kolejne uniki. Zakomunikowałam jedynie na początku: „Gdy już będziesz spokojna i będziesz chciała się przytulić, daj mi znać”. Teraz czekam. Unik. Czeka dalej. Ręce i nogi przestają wierzgać. To dobry znak. Siedzę obok i gapie się w podłogę. Cisza. Nie słyszę krzyku ani płaczu. Córka wstaje i mówi, że chce się przytulić. Uff. Co za ulga. Tym razem wytrzymałam i nawet nie warknęłam. 5 minut 23 sekundy. Nowy rekord. Nieźle. Idzie nam coraz lepiej. Wreszcie pada cenna informacja: „Jestem bardzo głodna, wiesz? I bardzo chciałam zjeść te płatki.” Obiecuje sobie w myślach, że nie wypowiem słowa „płatki” i mówię: „Rozumiem żabko. Zjesz parówkę?”. „Yhy” pada odpowiedź. Gdy dziecię się najadło i było już zadowolone, a moje zszargane nerwy już się wygładziły, mogłyśmy spokojnie porozmawiać o całej sytuacji, przeprosić i poszukać rozwiązania, by to się nie powtórzyło.
Nie wytrzymam!
Irytacja, zmęczenie i brak cierpliwości – wszyscy rodzice muszą się z tym zmagać na co dzień w relacjach ze swoimi dziećmi. Rodzice dzieci z urodą układu nerwowego zmagają się z tym wielokrotnie częściej, bo ich dzieci reagują na różne sytuacje bardziej intensywnie. Poza tym u dzieci z ADHD od pomysłu do realizacji dzielą mikrosekundy. Tak samo szybko „włączają się” ich emocje. Jako rodzic jesteś bez szans, by zareagować odpowiednio wcześniej. Uroda układu nerwowego dziecka nie daje Ci tej możliwości. Im szybciej się z tym pogodzisz, tym łatwiej będzie Ci złapać dystans, a tym samym znaleźć pokłady cierpliwości i empatii.
Ale nie bierz tego do siebie, kiedy wyjdziesz z siebie, kiedy się wkurzysz i krzykniesz. Nikt nie jest przecież robotem! Każdemu się zdarza stracić panowanie. Całe szczęście masz przy sobie przydatne narzędzia naprawcze – słowo „Przepraszam”, przytulas lub uśmiech. Jeśli do tego dorzucisz dużą dozę poczucia humoru, sytuacje wymykające się spod kontroli nie będą już dla Ciebie takie straszne i niekomfortowe.
Bez spinki!
Wcześniej miałam pretensje do siebie, że nie przewidziałam jakiejś sytuacji. Mogłam przecież sprawdzić, czy w paczce są te cholerne płatki i od razu dać dziecku parówkę. Mogłam się domyślić, że dziecię głodne i po drodze do domu kupić jakąś bułę. „Weź się matka odczep od siebie. Odepnij te wrotki. Bez spinki!” – ktoś mi powinien wtedy powiedzieć. I miałby rację! Przecież wszystkiego nie przewidzę, nie przygotuję się „na zaś” do życia, nie muszę być idealna, mogę popełniać błędy i mogę się wściec tak, że muszę zamknąć się w łazience przed całą tą domową hałastrą, żeby nikt nie widział, jak czymś rzucam lub tupię z wściekłości w podłogę (nie wstydzę się przyznać, że parę razy się tak zdarzyło).
Czasem myślę, że nie wytrzymam. Rzucę to wszystko w cholerę i wyjadę sama na Fidżi. Drink z palemką i słońce. Jednak krok za krokiem idę dalej, za każdym razem szukając nowego rozwiązania tego samego problemu. Ciężka droga pod górkę, ale czy mam jakieś wyjście? Nikt tego za mnie przecież nie zrobi. I mimo, że nie jestem sama, bo jest wspierający mąż, rodzina, przyjaciele i specjaliści, którym zaufałam i wychowawcy, którzy mnie wspierają, to walczę sama ze sobą, by szukać rozwiązań, cierpliwości i odrobiny poczucia humoru, pomimo parszywego dnia.
Razem z dziećmi uczę się cierpliwości i panowania nad złością. Idzie nam coraz lepiej i chociaż wiem, że przed nami jeszcze długa droga, nie daję za wygraną. Wiem, że ten wysiłek się opłaci. Już widzę efekty. Nie 30 minut, tylko 5 minut 23 sekundy. Nowy rekord! Wytrzymałam.
mama Julki, matka bez spinki
Fot. Jordan Whitt on Unsplash
PS. W poniedziałek mogliście mnie zobaczyć w Pytaniu na Śniadanie. Jeśli chcesz obejrzeć tą rozmowę, link do filmu znajdziesz na samym dole wpisu. Rozmowa, którą prowadziłam w PnŚ sprawiła, że otrzymałam mnóstwo wiadomości od rodziców, którzy także mają dzieci z urodą pracy mózgu i pomimo, że ich historie się różnią, to wszyscy zmagamy się z tym samym – zmęczeniem, brakiem cierpliwości i irytacją związanymi z wychowaniem dzieci. Dlatego powstał dzisiejszy wpis.
Na blogu julkaszpulka.pl będą często pojawiać się teksty i wywiady dotyczące wychowania dzieci, w tym dzieci z zaburzeniami. Między innymi powstaje właśnie Akcja śledcza Julki i Szpulki pod kryptonimem: KONCENTRACJA, którą zapowiedziałam w PnŚ. Niedługo poznacie szczegóły.
Jeśli chcesz śledzić na bieżąco nowe wpisy, zapisz się na NEWSLETER.
Więcej na temat złości rodzica możesz poczytać we wpisie “Zostaw to!”
Zapraszam do obejrzenia rozmowy w PnŚ:
https://pytanienasniadanie.tvp.pl/50924476/jak-radzic-sobie-z-wybuchami-zlosci-u-dziecka