Bańki mydlane są magiczne. Podczas ich tworzenia rozciągają się, po czym stają się kuliste i mienią się tęczowymi odcieniami. Łatwo pękają. Wystarczy je dotknąć i znikają, rozpryskując się na wszystkie strony. Ludzie uwielbiają tworzyć bańki, nie tylko te mydlane. Jak się okazuje, one także są kruche.
Żyjemy w bańce
Każdy tworzy własne bańki. Niezależnie, gdzie mieszkasz i skąd pochodzisz, posiadasz swój własny bagaż doświadczeń i wydarzeń, do tej pory przeżyłeś. Jedne są przyjemne, inne nie. Na ich podstawie kształtujesz siebie, swoje życie, jak i Twoich bliskich. Wszystko, czego do tej pory doświadczyłeś wpływa na postrzeganie przez Ciebie świata, Twojego stosunku do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. O tego bagażu zależy, czy żyjesz w strachu i niepewności, czy pewnie kroczysz przed siebie, niezależnie od przeszkód, które napotykasz.
Nikt nie jest superbohaterem. Wątpię, by istniał człowiek, który niczego się nie boi. Nie ma też takiego, co by się w życiu nie potknął. Jedno jest pewne. Nikt nie lubi upadku, porażki i związanego z nimi cierpienia. Człowiek to istota zapobiegliwa, więc próbuje się chronić na rozmaite sposoby. W obawie przed cierpieniem i błędami tworzy sobie bezpieczną i cieplutką przestrzeń – bańkę.
Tworząc taką przestrzeń, można pozornie odciąć się od grożących niebezpieczeństw lub brzydoty świata. Można z bańkami na oczach kroczyć przez życie, nie widząc przemocy i niesprawiedliwości. Można udawać, że wszystko jest idealnie, tworząc swój nietknięty mały świat.
Bańka bezpieczeństwa
Decydujemy się na kupno mieszkania w ładnej okolicy, by uniknąć widoku na biedniejsze dzielnice. Czasem udajemy, że nie widzimy bezdomnego. Nie powiemy „Dzień dobry” do pana sprzątającego ulicę. Zatykamy uszy, gdy usłyszymy za ścianą głośną kłótnię. Przejdziemy na drugą stroną ulicy, gdy zauważymy, że młodzi ludzie się kłócą lub biją. Zobojętnienie to skutek uboczny tworzenia swojej własnej bańki bezpieczeństwa.
Z podobnych powodów, czyli pozornego poczucia bezpieczeństwa, tworzymy inne bańki, na przykład informacyjne. Zdruzgotani nadmiarem wiadomości, brakiem czasu na ich rzetelną weryfikację, by zgłębić dany temat, znieczulamy się na zewnętrzny świat. To prosta droga do zakrzywiania rzeczywistości, tworzenie założeń, sięganie po stereotypy, czy prawidła powtarzane z dziada pradziada, choć dawno nieaktualne. Łatwiej żyć w bańce wyświechtanych przekonań niż realne zgłębianie otaczającego świata.
Podobne bańki tworzymy własnym dzieciom. Zakładamy narożniki na kanty stołu i szafek, zabezpieczamy gniazdka i nieustannie pilnujemy, by nasze dziecko nie spotkała żadna krzywda ani niedogodność, co popycha nas do wyręczania i nadmiernego nadskakiwania. Zakrzywiamy, celowo bądź niechcący rzeczywistość, udając, że świat jest kolorowy i wesoły, nie pozwalając na smutek i płacz, czy krytykując potknięcia.
Tworząc bańki, nawet w dobrej wierze, tworzymy światy nierealne, a nawet alternatywne. Wszystko jednak do czasu, kiedy coś lub ktoś przekłuje naszą piękną, tęczową bańkę.
Bańka mentalna
Porady ciotek, sąsiadów lub bliskich, stos poradników, know-how influencerek, setki artykułów w prasie i w necie: „Jak wychować to nasze dziecię?” Można zwariować od nadmiaru informacji, często ze sobą sprzecznych. Mnogość pomysłów i rozwiązań sprawia, że chyba już lepiej zdać się na intuicję albo machnąć ręką na to wszystko i uciec w powszechne i wdrukowane stereotypy. Dzieci przecież same wyrastają ze swoich małych problemów. Zwykle wszystko samo się układa, a jak nie, zawsze można wysłać do kąta, wtedy zrozumie. Dobrze, że te bańki mentalne dotyczące wychowania dzieci coraz częściej pękają.
Jednak tego typu mentalne zamydlenie dotyczy też postrzegania innych – tych ze wsi i z miasta, tych ciemnoskórych i bladolicych, czarno-białych i tęczowych. Poruszanie się po stereotypowych torach uprzedzeń jest znacznie prostsze i szybsze niż minimalny wysiłek intelektualny, by poznać i zrozumieć inną niż nasza kulturę, seksualność, czy narodowość. A ludzie przecież są wszędzie tacy sami – dobrzy i źli (czasami nawet paradoksalnie jednocześnie dobrzy i źli). Dobro i zło tkwi w każdym z nas i tylko od nas zależy, czy będziemy czynić dobrze, szanować innych i nie poniżać. Pomimo dualnej natury ludzkiej możemy wybierać: tkwić w mentalnej bańce lub ją rozpękać.
Podobnie z wychowaniem dzieci – to od nas, rodziców zależy, czy będziemy ignorować problemy naszych dzieci, czy potraktujemy je poważnie i pomożemy im w ich rozwiązaniu bez wyręczania, czy narzucania swoich rozwiązań. Dając dziecku wybór i pozwalając na samodzielność sprawimy, że rzadziej będą tkwić w mentalnych bańkach. Łatwiej im będzie pozostać otwartym na poszukiwania odpowiedzi, wnikliwą analizę rzeczywistości i dokonywać właściwych wyborów.
Bańka pęka
Pomimo przyklejonych wszędzie narożników, głowa Jasia uderza o kant lodówki. Guz rośnie w oczach wprost proporcjonalnie do paniki rodzica. Pok! Bańka pękła. Nie udało się uniknąć wypadku. Podczas odwiedzin u znajomych o mały włos Jaś nie włożył ołówka w dziurkę od gniazdka. Pech chciał, że bezdzietni znajomi nie mieli zabezpieczonych kontaktów. Pok! Bańka pękła.
Prędzej, czy później zdarzy się coś, co sprawi, że stworzona przez nas bańka pęknie. Zostajemy wówczas odarci ze złudzeń. Zaraz jednak tworzymy nową bańkę. Zakładamy alarm w domu, a Jasia lepiej pilnujemy podczas pobytu u znajomych. To pierwsze akurat trafne, chociaż alarm da się rozbroić, a co do Jasia, lepiej nauczyć go, by do gniazdek nie wkładał nic poza wtyczką.
Gdy bańka pęka i zamydlone klapki opadną, to dobry moment na zatrzymanie i przewartościowanie swojego życia. Zastanowienie się, czy do tej pory Twój sposób na życie był właściwy i dobry dla Ciebie. To szansa na zmianę.
Bańka fantazji
Bez wyobraźni nie bylibyśmy ludźmi. Dawno temu, jakiś człowiek wyobraził sobie, że nie chce dźwigać na swych barkach ciężkiego bagażu, więc stworzył koło. Nie tak dawno temu A.G. Bell wyobraził sobie, że będzie mógł osobiście złożyć życzenia urodzinowe swojemu przyjacielowi, który mieszka daleko, więc wymyślił telefon. No dobrze. Nie wiem, czy to tak właśnie było, jednak łatwo sobie wyobrazić, że wyobraźnia lub potrzeba rodzi nowe, przydatne i wspaniałe rzeczy. Bez wyobraźni nie byłoby rozwoju, nie byłoby zmiany, kolejnego kroku naprzód.
Fantazjowanie pozwala też na projektowanie różnych sytuacji, przewidywanie, rozważanie czegoś, co może się stać. To świetny trening mentalny, pod warunkiem, że jesteśmy świadomi tego procesu i w każdej chwili sami możemy pstryknąć bańkę i wrócić z powrotem na ziemię.
Pok!
Życie w bańce ułudy, poza rzeczywistością jest niebezpieczne. Gdy ta bańka pęknie, spadnie na nas ciężar, którego możemy nie udźwignąć. Współczesny świat sprzyja tworzeniu baniek. Wystarczy spojrzeć na niektóre profile w social mediach, sztuczne zdjęcia, podkręcone figury. Łatwo zarazić się ułudą. Bombardowani informacjami ze świata, uciekamy się do tworzenia własnych informacyjnych baniek, nie zawsze dobrze zweryfikowanych. Prędkość postępu i informacji sprawia, że sami, niczym bańki na wietrze, pędzimy w nieokreślonym przez nas kierunku. A wystarczy pstryknąć i zrobić: Pok! Spaść na ziemię, zatrzymać się i poświęcić czas na to, co dla nas ważne i dobre. Zastanowić się, przemyśleć, zaangażować. Wówczas zamiast ucieczki w ułudę, rozpocząć poszukiwanie tego, co dla nas właściwe i wartościowe, by nie zamknąć się w bańce.
Uff… Napracowałam się. Jeśli uważasz, że ten tekst jest wartościowy, przekaż go innym, może się komuś przyda.
Dzięki!