Międzypokoleniowa bomba zegarowa

Dla naszych dzieci – dziadkowie, dla nas – rodzice lub teściowie. W tej konfiguracji relacje rodzinne mogą stać się trudniejsze niż dotychczas. Są jak tykająca, międzypokoleniowa bomba zegarowa. Kwestia czasu, kiedy ktoś wybuchnie.

Konstruowanie bomby

W zasadzie bomba konstruuje się powoli od chwili narodzin. A może nawet od poczęcia, biorąc pod uwagę geny, które już od samego początku nas kształtują. Zatem na międzypokoleniową bombę nic nie poradzisz. Ba! To normalne, że relacje rodzinne są trudne i często dochodzi do konfliktów. Dlaczego tak się dzieje? Bo każdy z nas to odrębna osoba, ze swoim własnym pakietem cech i zachowań, charakterem, poglądami (tak! dzieci też mają własne zdanie na wiele tematów), ale także różny bagaż doświadczeń, możliwości i ograniczeń.

Dziadkowie to zwykle dodatkowe cztery osobowości o odmiennym światopoglądzie i nade wszystko doświadczeniu. Podczas konfrontacji tak wielu wewnętrznych światów, konfliktu nie da się uniknąć. Mieszanka różnych osobowości jest jak tykająca bomba, która prędzej czy później eksploduje. Nawet gdybyśmy się starali temu zapobiec, nie ma na to rady. Każdy saper polegnie na miejscu.

Zapłon

Czasami dużo nie trzeba, by bomba wybuchła. Czasami wystarczy krzywe spojrzenie lub kwaśna mina, która uruchomi mechanizm zegarowy, by zaczął tykać coraz głośniej, by po kolejnym złośliwym komentarzu na temat wychowania dzieci albo z zupełnie innego powodu, bomba eksplodowała.

Czasami wystarczy gest, czasem słowo lub cała wiązanka zdań, by wyszły na wierzch wcześniejsze nieporozumienia, waśnie, niezgodności poglądów i dawne urazy.

Często punktem zapalnym są dzieci, bo podekscytowane długim oczekiwaniem na jakże ważne dla nich wydarzenie, jakim jest spotkanie z dziadkami, zwyczajnie im „odpala” – hałasują, biegają, robią wszystko, by zwrócić na siebie uwagę dziadków, szczególnie tych dawno nie widzianych. Dorośli zbyt często interpretują to jako niewłaściwe zachowanie, a one tymczasem krzyczą całemu światu „Jesteśmy tak szczęśliwe!”. Zwykle są też naładowane słodkościami, którymi zostały obdarowane przez dziadków. Im większa dawka cukierków, tym szybszy zapłon. Poirytowanie otoczenia też szybciej wzrasta.

Przy zwykle spokojnych popołudniach, do jakich są przyzwyczajeni dziadkowie, nie trudno o złośliwy komentarz z ich strony, że nie panujemy nad dziećmi, że są rozbisurmanione i źle się zachowują. A przecież  na co dzień, to tak nie wygląda.

Wybuch

Często nasze próby panowania nad sytuacją spełzają na niczym, wtedy uruchamia się mechanizm zapłonowy. Wystarczy, że ktoś powie „A za naszych czasów” i … Bum! Właśnie nastąpił wybuch.  Albo jedna z tych „złotych porad” i… Bach! Gdy w odpowiedzi pada „Dziś są inne metody…”  Trach! Po czym następuje krzywe spojrzenie mówiące „Do dupy są te nowe metody”. I już zostają tylko zgliszcza.

Ktoś poczuł się urażony, ktoś zamilkł, inny powiedział coś podniesionym głosem albo nawet krzyknął. Założenia, niezrozumienie, brak empatii, czy otwartości wywołuje konflikt. Czy można było temu zapobiec?

Rozbrajanie bomby

To nieuniknione, że międzypokoleniowa bomba wybucha. Można jedynie ograniczyć ilość detonacji. To precyzyjna praca saperska, na którą wszyscy muszą być dobrze przygotowani. Przyda się tu przede wszystkim ŚWIADOMOŚĆ, że różnice międzypokoleniowe istnieją i jest to normalne. Każdy z nas nosi ze sobą bagaż różnych doświadczeń, które latami (w przypadku dziadków tych lat było o wiele więcej) kształtowały naszą osobowość i reakcje podczas sytuacji trudnych lub konfliktowych.

Te doświadczenia są różne, każdy ma inne. To doświadczenia związane także z wychowaniem dzieci. Każdy był wychowywany w inny sposób i sam wychowywał inaczej. Niewątpliwie każda ze stron, czy to rodzice, czy dziadkowie chcą dla dzieci lub wnuków jak najlepiej. Tylko owo „jak najlepiej” jest przez każdego rozumiane inaczej.  To własnie w tym punkcie najczęściej zlokalizowany jest detonator międzypokoleniowej bomby.

Uświadomienie sobie nawzajem, że jesteśmy różni i mamy do tego prawo to mały krok do tego, by zapobiec konfliktom.

Otwórz mechanizm zegarowy

Gdy uświadomisz sobie, że jesteście różni i niesiecie odmienny bagaż doświadczeń, odnajdziesz w sobie empatię dla tej drugiej osoby. Zrozumienie to kolejny etap rozbrajania bomby. Następny to akceptacja. Akceptacja nie tyle niewłaściwego zachowania, bo nikt nie ma prawa obrażać czy wyśmiewać kogokolwiek, co pogodzenie się z odmiennymi poglądami.

Poza tym takie trudne momenty, to zawsze świetna okazja do nauki. Nauki cierpliwości, zrozumienia i empatii . Może takie podejście ułatwi Ci odnalezienie się w sytuacji konfliktowej i zapobiegnie detonacji bomby. Najpierw jednak…

Wyznacz strefę rażenia

Określ własne granice, których przekroczenie skutkuje wybuchem. Warto przeanalizować poprzednie konflikty, by dociec, co wywołało eksplozję. Gdy poinformujesz uprzejmie i stanowczo, gdzie są Twoje granice, że na przykład nie zmienisz swoich metod wychowawczych, że to Ty o tym decydujesz, strefa rażenia zostanie wyznaczona. Wiem, że nie na wszystkich to zadziała. Wówczas spróbuj przypominać o wytyczonej granicy, zanim jeszcze dojdzie do eksplozji. A jeśli to nie pomoże, uruchom alarm. Poinformuj, że Twoje granice są przekraczane i zaraz wybuchniesz. Wiem. Będzie trudno. Jednak jeśli chociaż raz się uda, to warto.

Zdecydowanie trudniej jest przekroczyć granicę, jeśli zostanie ona wytyczona. Gdy jej nie ma, każdy przekracza ją kiedy tylko zechce. Jeśli stanowczo powiesz, że złośliwe komentarze Cię ranią, że nie masz poczucia wsparcia, kiedy uwaga zostanie skupiona na Twoich uczuciach, a nie na konfliktowej sytuacji, łatwiej będzie rozbroić bombę. Gdy emocje opadną, warto wtedy wyznaczyć granice i zasady, z szacunkiem dla uczuć i poglądów każdej ze stron.

Przetnij czerwony kabel

Na całokształt relacji wpływają też wydarzenia i doświadczenia, które do tej pory rozegrały się w Waszym wspólnym życiu. I niczym plątanina kabli poszczególnych wydarzeń, doświadczeń, wspólnych chwil, tych dobrych i tych gorszych, każdej kłótni i zgody, złośliwości i uprzejmości – te wszystkie kabelki składają się na Waszą, często zawiłą, więź.

W tej plątaninie więzi-kabli trzeba znaleźć ten czerwony, który skrywa najwięcej kłótni i sytuacji nieprzyjemnych. Gdy go odnajdziesz, utnij go. Racja, całkowicie od przeszłości się nie da odciąć, ale ktoś musi zrobić ten pierwszy krok, by uciąć wszelkie zaszłości. Bez tego nie da się zdetonować bomby.

Nie musisz się spieszyć, ucinaj powoli, małymi krokami. To, co najważniejsze jest przed Tobą. Lepiej, by Twoje  dzieci uczyły się, jak tworzyć relacje pełne życzliwości, wzajemnego zrozumienia i szacunku.  I choć to brzmi może zbyt idyllicznie, warto się starać, bo empatia, życzliwość i szacunek są zaraźliwe, jak wszystkie emocje.

Pamiętaj, że Ty też możesz w przyszłości zostać babcią lub dziadkiem i będziesz wtedy patrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy. Dziadkom z kolei zalecam  więcej otwartości, wyrozumiałości i życzliwości zarówno w stosunku do wnuków, jak i zaufania do własnych dzieci.

Więcej na temat złości i prób panowania nad nią znajdziesz we wpisach

“Licencja na opanowanie”

Licencja na Opanowanie

oraz “Słowa – sztylety” – o tym, jak nawet niepozorne słowa potrafią ranić

Słowa – sztylety

Wszystko co tu robię, ma na celu pokazanie, jak tworzyć bardziej życzliwy i empatyczny świat. Tworząc narzędzia, dla rodziców i dzieci w postaci książek i artykułów na blogu, chcę pokazać Ci możliwości, w jaki sposób możesz zmienić podejście do swojego życia, rodziny i do siebie samego. Więc jeśli uważasz, że ten tekst jest wartościowy i przydatny, podaj go proszę dalej. Niech dobro się szerzy 🙂

 

Nowy audiobook Julka i Szpulka Wróbel, który ćwierkał za dużo

Podziel się:

Poprzedni wpis
Zaginamy czasoprzestrzeń – Dzień Babci i Dziadka z Julką i Szpulką
Następny wpis
Do bani

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Proszę wprowadzić prawidłowy adres email.