Macierzyństwo pozwoliło mi dorosnąć i zawalczyć o siebie

Żyjemy sobie szczęśliwie i nagle pojawia się dziecko. Malutkie, bezbronne, zdane całkowicie na nas. Wówczas jeszcze sami czujemy się, jak dzieci, bo nagle okazało się, że do tej pory żyliśmy beztrosko. Odkrywamy, że odpowiedzialność ma inne oblicze, a my sami musimy nagle dojrzeć i to ekspresowo. Co więcej, okazuje się, że dopiero teraz, gdy staliśmy się rodzicem odkrywamy swoje prawdziwe ja, to, kim jesteśmy. A kim jest Magda Jasińska?

Magda fotografuje i tworzy blog „Mamine Skarby”. Jest żoną i mamą dwójki w jednym. Ogarnia świat zdjęciami i słowami. Czasem też nie ogarnia. Poczęstuje Cię zimną kawą, ale nie ma co się gniewać, przecież jest aktywną mamą, którą dzieci inspirują do… no właśnie, do czego? Sprawdźcie sami!

Maja, mama Julki (i Szpulki) i dwóch realnych dzieciaków: Zanim zostałaś mamą pracowałaś w różnych miejscach…

Magda Jasińska, mama Laury i Liliany: Tak. Pracowałam w salonie samochodowym na recepcji, wcześniej na recepcji w hotelu, a jeszcze wcześniej w banku jako doradca klienta.

Czy ta praca dawała Ci satysfakcję?

I tak i nie.: ) Lubiłam pracę z ludźmi i nowe wyzwania. Jednak wciąż szukałam złotego środka, czegoś, co dawałoby mi satysfakcję. Skończyłam stosunki międzynarodowe, więc praca w hotelu sprawiała, że mogłam wykorzystywać moją znajomość języków, ale hotelarstwo to też dość specyficzna branża. Czasem pracowałam w dzień przez 12 godzin, a niekiedy miałam nocną zmianę. W czasie świąt również nie było wolnego. To niestety nie sprzyjało świeżo upieczonym małżonkom. Głównie z tego powodu zdecydowałam się na zmianę pracy i tak trafiłam na recepcję w salonie samochodowym.

A potem pojawiła się Laura i Lila. Co wtedy się zmieniło?

Wcześniej pracowałam i zapierałam się rękami i nogami, że po porodzie szybko wrócę do pracy. A tymczasem, kiedy zobaczyłam bezbronną kruszynkę, wiedziałam, że będę chciała zostać z nią w domu jak najdłużej. Moje życie zmieniło się o te przysłowiowe 180 stopni. Zawsze byłam aktywna, robiłam kilka rzeczy na raz, a kiedy pojawiły się dzieci, zobaczyłam, że muszę teraz brać je pod uwagę, kiedy coś planuję. 😀 Nie do końca mogę samodzielnie decydować, bo moje plany zmieniały się zależnie od humoru, drzemki, czy głodu moich córek. Życie stało się mniej przewidywalne i to miało swój urok, ale zapragnęłam odzyskać nad nim kontrolę.

I udało się? Masz większość pod kontrolą?

W pewnym sensie. Poczyniłam kroki, by stać się bardziej zorganizowaną osobą, a jednocześnie odkryłam, że gdy ma się dzieci, to warto czasem wrzucić na luz. Nie da się mieć wszystkiego pod kontrolą. Wystarczy nam sztuczna presja otoczenia i na tyle, na ile mogę oraz chcę. To kwestia bezpieczeństwa dzieci i mojego samorozwoju – to poddaję kontroli. A reszta? Nauczyłam się odpuszczać ; )

Czego jeszcze się nauczyłaś, nie jako mama, ale jako Magda?

Dzieci stały się moim motorem napędowym. Ale zacznijmy od początku. :)Zawsze wiedziałam, że moim marzeniem jest mieć dużą i kochającą się rodzinę. I tak jest do tej pory. Jednak, gdy urodziły się dzieci to miałam wrażenie, że wszystko stanęło w miejscu. A raczej ja się zatrzymałam. Każdy dzień wyglądał podobnie. Pobudki w nocy, poranne karmienie, przewijanie, popołudniowy spacer i drzemka, w trakcie której robiłam obiad. Dzień nie różnił się od poprzedniego, nie licząc tego, że pory marudzenia moich dzieci były częstsze.

Jeszcze zanim urodziła się druga córa, a pierworodna skończyła 6 miesięcy to zaobserwowałam nagły wzrost „marnotrawionego” czasu. Tego czasu, który mogłam wykorzystać na coś bardziej pożytecznego, niż scrollowanie Facebook’a lub robienie kolejnej „słit foci” mojego śpiącego dziecka.

Drzemki Laury się unormowały. Miała jedną, godzinną drzemkę w ciągu dnia, a czasem dwie 40 minutowe.I wtedy zgłupiałam! Zupełnie nie byłam przygotowana na taki bonusowy czas dla siebie. Do tej pory wszystko robiłam w biegu, z dzieckiem przyklejonym do nogi/ramienia/cycka/włosów. A tu nagle taki dobrobyt! 40 minut nieprzerwanej ciszy! Wow! Aż nie mogłam znaleźć sobie miejsca.Tak się bałam, że się zanudzę, że…zaplanowałam kolejne dziecko.

No może nie do końca tak było. : ) Drugie dziecko było w planach, ale bardziej bałam się czegoś innego, że przy dwójce dzieci zupełnie się zatracę. Zatracę się w macierzyństwie, pieluchach, słit fociach i będę gnębiła moich znajomych zbyt dużą ilością zdjęć moich córek, że przybierze to mniej więcej taki scenariusz: „Zobacz! Tu się przytulają, tu jedna karmi drugą, a tu razem zasnęły! A widziałaś to? Jak to? Musisz już iść?? Zostało nam jeszcze przecież 125649 zdjęć do obejrzenia!!”.A na pytanie ” Co u Ciebie?”, odpowiedź by brzmiała: „Laura zaczęła mówić całe zdania, Lila zaczęła chodzić, szykujemy się do odstawienia pieluch…”

Wiesz o co chodzi? Bałam się, że moje życie kręciłoby się tylko wokół dzieci. Opieka nad nimi to coś niesamowitego i nie zamieniłabym tego na nic innego, ale to też RUTYNA. Rutyna, która mogłaby zamienić mnie w robota, który odlicza godziny, minuty, sekundy do 20:00, by móc dotknąć poduszki i zasnąć. A następnego dnia? Kolejne odliczanie i tak do osiemnastki Lili.Nie tego chciałam. Chciałam się rozwijać, a jednocześnie być blisko moich dzieci.

I założyłaś Mamine Skarby.

Tak. Zrobiłam pierwszy krok – założyłam bloga i zaczęłam pisać, bo pisanie to było coś, dzięki czemu mogłam wylać swoje myśli. To właśnie dzieci spowodowały to, że zaczęłam pisać. Chciałam oprócz zmiany pieluch i karmienia mieć odskocznię. Taką odskocznią stał się blog. A potem doszły kolejne pasje- chciałam tworzyć piękne zdjęcia, które bym mogła publikować na blogu. Tak zaczęła się moja przygoda ze szkołą dla fotografów. Uczyłam się online i z czasem zaczęłam uczestniczyć w różnych warsztatach fotograficznych. Moje umiejętności się rozwijały i jednocześnie pisałam bloga, a wpisy zostały docenione przez portale rodzicielskie.

W końcu po trzech latach od założenia bloga, zaczęłam na nim zarabiać. Potem konieczne okazało się założenie firmy. Postarałam się o unijne dofinansowanie i udało się! Moja pasja stała się moją pracą i tak jest do tej pory. Bez dzieci pewnie podjęłabym inne decyzje w moim życiu. To posiadanie maluchów popchnęło mnie do tego, by zawalczyć o siebie. To pragnienie pozostanie z nimi jak najdłużej spowodowało, że chciałam mieć taką pracę, którą mogłabym wykonywać w domu.

Czy macierzyństwo okazało się dużym wyzwaniem?

Podwójne macierzyństwo i dzieci z małą różnicą wieku (18 miesięcy) okazały się dużym wyzwaniem. Szczególnie na początku, kiedy obie córki były małe, a każda miała swoje potrzeby, które trzeba było zaspokoić. Teraz doceniam małą różnice wieku, ale początki były wymagające.

Cieszę się, że aktywnie działasz. Założyłaś blog i wspierasz inne mamy.

Kiedy „utknęłam” w domu z niemowlakiem i każdy dzień wydawał się podobny do poprzedniego, to sama zaczęłam szukać blogów dla mam, które mogłyby mnie zainspirować. Zobaczyłam, jak wiele mi to daje. Zapragnęłam być jedną z takich mam 🙂 A w miarę, jak dzieci rosły, to zagłębiałam się w poradniki na temat wychowania, czerpałam z nich jak najwięcej i dzieliłam się z innymi tym, co się u nas sprawdza. Widziałam, że każda z nas kobiet-mam jest podobna. Ma swoje troski, ale chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Jestem wdzięczna, że tylu ludzi chce czytać moje „wypociny”. Nieraz dostaję wiadomości o tym, że komuś przydał się mój wpis. To daje kopa do działania 🙂 I choćby jednej osobie mój wpis miał pomóc, to warto. Czuję wdzięczność za to, że mogę robić to, co lubię. A czas zawsze się znajdzie, jeśli nam na czymś zależy.

Czy dzieci inspirują Cię na co dzień?

Dzieci motywują mnie do ciągłych zmian. W tym roku zdecydowaliśmy się na przejście na edukację domową, gdyż wraz z mężem uznaliśmy, że to będzie dobre dla naszej rodziny. To ogromna zmiana, a zarazem wyzwanie, bo musieliśmy się nauczyć, jak pogodzić pracę i edukację dzieci. Mój tryb pracy z pewnością pomógł nam podjąć decyzję.

Poza tym dzieci pozwoliły mi zrozumieć, że granice są tylko w naszej głowie.  Zaczęłam próbować nowych rzeczy, dążyć za marzeniami. Nabrałam odwagi, przestałam się poddawać na starcie, bo chciałam, by moje córki były kiedyś ze mnie dumne. Macierzyństwo pozwoliło mi dorosnąć i zawalczyć o siebie.

Zerknij na blog Magdy https://mamineskarby.pl/

Jeśli rozmowa Ci się spodobała, udostępnij ją swoim znajomym lub innym mamom, czy tatom. Niech też się dowiedzą, że Dzieci Inspirują! : )

Nowy audiobook Julka i Szpulka Wróbel, który ćwierkał za dużo

Podziel się:

Poprzedni wpis
Mogę wreszcie być sobą! – rozmowa z Anetą Łapką
Następny wpis
Odkryłam radość z bycia mamą

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Wymagane jest wypełnienie tego pola.
Proszę wprowadzić prawidłowy adres email.